wtorek, 9 lipca 2013

~ Rozdział III ~

Tak jak obiecałam Alanowi, przyszłam do pracy wcześniej. Zanim wyszłam z domu, rozważałam przez chwilę, czy nie zadzwonić do szefa i nie poprosić o wolne, ale szybko z tego pomysłu zrezygnowałam. Bądź co bądź, nie stało się w końcu nic strasznego. Fizycznie nic mi nie było. Ucierpiała tylko moja dusza, co znaczyło, że mogę normalnie pracować. Do pracy dotarłam w porze obiadowej i nawet pomimo tego, że nie serwowaliśmy tu jakiś wymyślnych dań, na lunch przychodziło tu sporo ludzi. Dzisiaj cieszyłam się z tego, że nie mam dużo wolnego czasu, bo dzięki temu nie myślałam o wydarzeniach z poprzedniej nocy. 
Niestety, nie jestem wspaniałą aktorką i mój podły nastrój dało się wyczuć na kilometr. Kiedy stałam przy barze, czekając aż Jack przyrządzi dla mnie drinki, podeszła do mnie Sanjita. Wiedziałam, że będzie chciała ze mnie wszystko wyciągnąć, a ja naprawdę nie chciałam mówić o tym, co mi się przydarzyło. 
- Pamelo Maxwell! - powiedziała to całkiem poważnym tonem. - Co ci leży na duszy? - dodała po chwili, już nieco radośniej, bardziej naturalnie. 
- Wszystko w porządku, Sanji. - skłamałam. - Nie spałam zbyt dobrze. - to akurat była prawda. Cały czas się budziłam i nie mogłam sobie znaleźć wygodnej pozycji. W tej chwili drinki przygotowane przez barmana - w którym się podkochiwałam - znalazły się na mojej tacy. O mało nie westchnęłam z ulgą. Uśmiechnęłam się - choć bardzo ciężko mi to przyszło - do przyjaciółki i ruszyłam w kierunku stolika, przy którym siedział Matt Hilton, ze swoimi kumplami. Wszyscy byli przed trzydziestką i gdyby nie to, że już byli podpici, byliby naprawdę atrakcyjnymi mężczyznami. Matt prezentował się z nich wszystkich najgorzej, ale to nie przeszkodziło mu w tym, żeby znowu mnie pozaczepiać. Jego dłoń, niby przypadkowo, musnęła moje udo, kiedy odchodziłam od ich stolika. Miałam ochotę rąbnąć go tacą w głowę, ale udało mi się jakoś powstrzymać ten odruch. Nie chciałam, żeby Alan tracił przeze mnie klientów. Jednak dzisiaj bardzo łatwo można mnie było wyprowadzić z równowagi, więc miałam nadzieję, że takie zdarzenia nie będą już miały miejsca. 
Koło godziny dziewiętnastej, w barze zrobiło się całkiem pusto. Przysiadłam na wysokim stołku barowym,  ręce oparłam na ladzie, a na nich położyłam głowę. Byłam zmęczona i śpiąca, a wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Największe tłumy zwalą się tu za godzinę i znów będę musiała włączyć najwyższe obroty. Westchnęłam. Chciałam iść już do domu, ale dzisiaj nie mogłam wyjść wcześniej. Mając chwilę wolnego, zastanowiłam się nad tym, co stało się wczoraj. O mało nie zostałam zgwałcona i zabita. Właściwie nie miałam pewności, czy napastnik chciał mnie zabić, ale sądząc po tym, jaki miał przy sobie nóż, taka opcja była bardzo prawdopodobna. Gdyby nie Pan Tajemniczy Nieznajomy, pewnie leżałabym teraz gdzieś w rowie. Łzy znów stanęły mi w oczach. Pam, uspokój się - nakazałam sobie w myślach. Nie mogłam przecież robić scen w pracy. Pomyślałam o czymś przyjemniejszym. O Nathanielu. Nie miałam okazji dobrze mu się przyjrzeć, ale to co widziałam, utkwiło w mojej pamięci. Był wysoki i miał ciemne krótkie włosy, które były trochę na żelowane. Jeżeli dobrze pamiętam, to miał zielone oczy. Mocno zarysowaną szczękę i najpiękniejsze usta, jakie kiedykolwiek widziałam. Na to wspomnienie, na moich wargach pojawił się niewielki uśmiech. 
- O czym myślisz, kochanie? - głos Jacka wyrwał mnie z zamyślenia. Nie byłam z tego powodu zadowolona, bo naprawdę miło mi się rozmyślało o moim Panu Tajemniczym Nieznajomym. 
- Ach... - spojrzałam na niego i wzruszyłam ramionami. - O niczym szczególnym, Jack. - odparłam. Wstałam ze stołka i weszłam za bar, żeby móc sobie trochę pogawędzić z barmanem. - Widzę, że tobie też się nudzi. - dodałam po chwili, a wzrok utkwiłam w jego ciemnych oczach. Och, mogłabym w nich utonąć. Jack jest wysoki i szczupły i dosyć szeroki w barkach. Ciemne włosy ma dłuższe niż przeciętny facet, ale bardzo mu z tym do twarzy. Grzywka często wpada mu do oczu, a ruch jakie wykonuję, żeby ją odgarnąć, jest cholernie przesłodki. Ma też prosty nos i dosyć wąskie, ale bardzo ponętne usta. Jest naprawdę bardzo przystojny. Teraz patrzył na mnie, wyraźnie zastanawiając się nad czymś. Uniosłam prawą brew do góry i skrzyżowałam ręce na swojej klatce piersiowej. 
- O co chodzi? - spytałam. 
- Zastanawiałem się... - uciął. Ok, robiło się coraz dziwniej. - Pomyślałem, że może miałabyś ochotę wyskoczyć ze mną dziś wieczorem na wyścigi samochodowe? - wyrzucił wreszcie z siebie, to co go trapiło, a mnie dosłownie opadła szczęka. Odkąd zaczęłam tu pracować, nie marzyłam o niczym innym, jak o randce z Jackiem, a teraz moje sny, najwyraźniej miały się spełnić. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. 
- Jasne, czemu nie. Bardzo chętnie się rozerwę. - odpowiedziałam po chwili, żeby nie pomyślał sobie, że jestem zbyt szczęśliwa. - Nie wiedziałam, że interesujesz się wyścigami. - postanowiłam pociągnąć temat. Byłam ciekawa tego, czym interesuję się Jack. 
- Od trzech lat. Czasem nawet sam biorę w nich udział. - O kurcze. Bardziej chyba nie mógł mnie zaskoczyć. Ktoś tu lubi adrenalinę. Pogadaliśmy jeszcze przez chwilę, a potem musiałam wrócić do pracy. Mój humor znacznie sie poprawił, no i oczywiście, nie mogłam się doczekać końca zmiany. 
Te kilka godzin, przez które ciężko pracowałam, minęło mi całkiem szybko. Byłam strasznie zmęczona, ale na szczęście miałam dość sił, żeby dotrzymać Jackowi towarzystwa, na tych wyścigach. Cieszyłam się, że wreszcie mogę się z nim spotkać, poza miejscem pracy. Pożegnałam się z Sanji, rzucając jej przy tym znaczące spojrzenie, a widząc jej reakcję, roześmiałam się. Niemal biegłam na zaplecze, ściągając przy tym fartuszek, a kiedy tylko dotarłam do swojej szafki, wrzuciłam go do niej. Wyjęłam też swoją torebkę i poszłam do łazienki. Umyłam ręce i poprawiłam włosy. Sięgały mi już prawie do połowy pleców i stwierdziłam, że będę musiała je podciąć. Uwielbiałam swoje włosy, ale kiedy robiły się zbyt długie, były bardzo niesforne. Pomalowałam usta bezbarwnym błyszczykiem i wyszłam z łazienki, wpadając prosto na Jacka, który już na mnie czekał. 
- Och, przepraszam. - uśmiechnęłam się i przez chwilę znów tonęłam w jego oczach. 
- Nie ma sprawy. Możemy już iść? - jego aksamitny głos dosłownie pieścił moje uszy. O rany! Pam, ocknij się, nakazałam sama sobie. 
- Tak, jestem gotowa. - odparłam pospiesznie i ruszyłam w stronę wyjścia, czując jak na moich policzkach pojawiają się rumieńce. 
Okazało się, że wyścigi odbywają się poza miastem, na nieużywanym odcinku autostrady. Wszyscy spotykali się przy niewielkim budynku. Wyglądało mi to, na jakąś starą stację benzynową. Zgromadziło się tu sporo osób, stało też wiele samochodów. Wszystkie były specjalistycznie podrasowane, dzięki czemu osiągały większe prędkości. Zastanowiłam się i zdałam sobie sprawę, że to wszystko jest nielegalne. Nie wyglądało jednak na to, że ma tu za chwilę podjechać jakiś radiowóz, więc chyba nie miałam większych powodów do obaw. Bardziej przejmowałam się tym, jak wyglądam. Wszystkie dziewczyny, które tutaj były, były ubrane w bardzo wyzywające ciuchy. Króciutkie spódniczki, niebotycznie wysokie obcasy, a zamiast bluzek, jakieś skrawki materiału. A ja? Ja miałam na sobie zwykłe dżinsowe spodnie i białą koszulkę. Przy nich wyglądałam, jak zakonnica. Miałam ochotę schować się za Jackiem, tak żeby nikt mnie nie widział. Niestety nie mogłam tego zrobić, i jak się później okazało, bardzo dobrze. Poznałam kilka całkiem przyjemnych osób, z których najbardziej zapamiętałam młodą dziewczynę Rose i jej chłopaka Michaela. Później rozpoczęły się wyścigi, więc nie było okazji już z nikim pogadać. Wszyscy byli pochłonięci dopingowaniem swoich ulubieńców i obstawianiem zakładów. 
Dobrze się bawiłam i poczułam, że trochę zbliżyliśmy się do siebie z Jackiem. Dlatego, kiedy było trzeba się zbierać, trochę posmutniałam. 
- Podobało ci się? - spytał Jack, kiedy staliśmy już pod kamienicą, w której mieszkałam. 
- Pewnie! Było wspaniale. - odpowiedziałam radosnym tonem i posłałam mu uroczy uśmiech. - Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzymy. - naprawdę miałam wielką, wielką nadzieję. 
- Byłoby miło. Następnym razem, mógłbym zabrać cię w jakieś bardziej romantyczne miejsce. - odwzajemnił mój uśmiech, a pode mną mało się nogi nie ugięły. - Pomyślimy o tym innym razem, a teraz uciekaj spać. - podszedł do mnie, dłonie ułożył na moich policzkach i złożył na moich ustach pocałunek. Jego usta były takie miękkie i delikatne, a jego język ciepły i szybki. Do tej pory nie wiedziałam, że ktoś może tak wspaniale całować. Odruchowo objęłam go rękoma w okół szyi i przymknęłam powieki. Było mi teraz tak fantastycznie, że chciałam, aby ten moment trwał całą wieczność. Niestety, chwilę potem Jack odsunął się trochę ode mnie i życzył mi dobrej nocy. I faktycznie. Ta noc była o niebo lepsza od poprzedniej. Zupełnie zapomniałam o wszystkich przykrych rzeczach, a wszystkie złe myśli zastąpiły te milsze, związane z Jackiem.

9 komentarzy:

  1. Nominuję Cię do Liebster Blog Award szczegóły znajdziesz ;) http://camilla-camilla97.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział... czekam z niecierpliwością na kolejny ^^

    zapraszam do mnie ;)
    http://anuula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobry rozdział. Jestem ciekaw co będzie dalej, chcę kolejnych rozdziałów. Życzę weny! :)
    historiaadam.blogspot.com
    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny blog bardzo ciekawe rozdziały czekam na więcej :)


    komentuj>>>http://forever-shopping-blog.blogspot.com/
    prosze o komentowanie
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bożee ! Cudownie :)
    Czekam na więcej !
    Jeśli masz czas to wpadnij i skomentuj;

    be-yourself-fashion.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownieeeee...:)

    Zapraszam komentuj>>>>forever-shopping-blog.blogspot.com

    Czekam na odwdzięczenie :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny post. Ogólnie lubię takie opowiadania. Cudny design. Na pewno przeczytam resztę rozdziałów.

    http://klaudussia-hehe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jack i Pam są razem! Niebaaa! <3 *u*
    Poprzedni rozdział czytałam jak na szpilkach. Myślałam, że to ten nachalny podrywacz ją złapał, ale... przecież on teraz ją dotknął no to.. Ujawnisz kto to był? :D

    Zapraszam też do mnie. :)
    czekam-na--siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne! Z pomysłem i naprawdę wciągające! )Czekam na kolejne rozdziały i zapraszam w wolnej chwili do mnie ;) Pozdrawiam cieplutko! :))

    OdpowiedzUsuń

Nie interesują mnie komentarze typu "Fajny blog". Zależy mi na szczerych opiniach i o takie proszę.
Za każdy komentarz bardzo dziękuję. ;)